Mnóstwo Polaków długo musiało czekać na sprawiedliwość
Szacuje się, że nadal 450 tys. osób spłaca kredyt frankowy, to mniej więcej połowa pierwotnej liczby. Kiedy w 2015 roku kurs franka poszybował w górę, tak że na chwilę szwajcarska waluta przeskoczyła wartość 5 złotych, rozpoczął się prawdziwy dramat setek tysięcy kredytobiorców w Polsce.
Właśnie dlatego frankowicze zaczęli występować na drogę sądową. Bezpośrednim powodem nierzadko było to, że tym, którzy nie płacili terminowo rat, zajmowano majątek. Sąd dawał na to zgody automatycznie, bez rozprawy sądowej. Pięć lat temu Trybunał Konstytucyjny uznał takie działania za niezgodne z Konstytucją.
Kolejny impuls do procesowania wystąpił, gdy dopuszczono składanie pozwów do sądów poza miastami, w których siedziby mają banki. To właśnie dzięki regionalizacji i wyrokowi TSUE w ubiegłym roku fala pozwów ruszyła. Choć stale nabiera na sile, nadal tylko 5% frankowiczów weszło na drogę sądową, jak podawała niedawno next.gazeta.pl.
Co ważne, do wyroku TSUE aż 4/5 kredytobiorców przegrywało z bankami. Teraz niektóre źródła podają, że dziś nawet 95% z nich wygrywa (dziendobry.tvn.pl).
Obecnie właściwie głównym problemem frankowiczów jest to, że w przypadku stwierdzenia nieważności umowy banki żądają wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Zdaniem licznych instytucji państwowych (RPO, RF, UOKiK) jest to sprzeczne z prawem unijnym. Nie można przecież zyskać na tym, że złamało się prawo. Kara ma być karą, bank musi odczuć jej skutki.
Walka w sądzie – ile to kosztuje?
Jak widać, frankowicze wskoczyli na falę zwycięstwa, prawo jest po ich stronie. Co jednak zrobić, kiedy koszty procesu przerażają i to właśnie one powstrzymują przed wejściem na drogę sądową?
Po pierwsze trzeba pamiętać o tym, że można procesować się z bankiem na koszt państwa, nawet jeśli sytuacja finansowa pozwala na wynajęcie adwokata za własne pieniądze. Sąd bowiem może przyznać pełnomocnika z urzędu, jeżeli zawiłość sprawy przekroczy możliwości konsumenta do samodzielnego występowania przed nim.
To, co jest jeszcze ważne pod kątem finansów, to fakt, że można zabezpieczyć powództwo, tak, aby wstrzymać płacenie rat do momentu wydania przez sąd wyroku. Co więcej, jeśli frankowicz wygra, a szanse są naprawdę ogromne, otrzyma zwrot za poniesione koszty sądowe i część pieniędzy wydanych na adwokata.
Jak widać – przeszkody są do pokonania, dlatego nie ma sensu tracić dłużej czasu, tylko składać pozew!
Wanda Sielewicz
Napisz komentarz
Komentarze