Bociana zauważyła na polu słuchaczka Radia 5. Zrobiła zdjęcia i wysłała do redakcji. Dziennikarze radia opublikowali je na swoim portalu.
Wojciech Misiukiewicz z Wigierskiego Parku Narodowego powiedział nam, że to niecodzienna sytuacja, by w styczniu bocian chodził w tej części Polski po polu. Według niego, ptak mógł pozostać i nie odlecieć w sierpniu z innymi do ciepłych krajów lub przyleciał z innego miejsca na Suwalszczyznę. "Nie ma śniegu, więc na pewno znajdzie sobie pożywienie. Jeśli przyjdzie zima, będzie mu potrzebna pomoc człowieka" - powiedział Misiukiewicz. Dodał, że w parku w wolierze są dwa bociany, które nie odleciały do ciepłych krajów.
"Niektóre bociany z niewiadomych dla nas przyczyn nie podejmują migracji pomimo tego, że są zdrowe i lotne. Pozostają tutaj i żerują, póki sprzyja im pogoda. Kiedy spada śnieg i przychodzi mróz, podchodzą do gospodarstw ludzkich" - opowiada przyrodnik.
Tej zimy śnieg na Suwalszczyźnie jeszcze nie spadł, a temperatury są dodatnie. Martwi to przyrodników, bo przyroda zbyt wcześnie budzi się do życia. "Zwierzęta w takiej sytuacji zachowują się nieracjonalnie. Bobry ciągle gromadzą zapasy, chociaż zima nie przychodzi" - powiedział Misiukiewicz.
JB
Napisz komentarz
Komentarze