Wójt Gib Robert Bagiński chciał na początku roku ograniczenia funkcjonowania szkoły w Karolinie do klas I-III. Według niego, prognozy dotyczące ilości uczniów w przyszłych latach były niekorzystne dla placówki. Poza tym, obiekt w którym uczyły się dzieci wymaga generalnego remontu, a na to gminę nie stać. Wójt chciał przenieść dzieci z klas IV-VIII do Szkoły Podstawowej w Gibach, a w Karolinie zostawić przedszkole i nauczanie początkowe.
Inne zdanie w tej sprawie miała była dyrektorka szkoły Lucyna Fidrych. W związku z tym powstał konflikt między nią a wójtem. Dyrektorkę poparło Kuratorium Oświaty w Białymstoku, które nie wyraziło zgody na zmiany w funkcjonowaniu szkoły.
Już w drugim semestrze, w lutym tego roku rodzice części dzieci przenieśli je do SP w Gibach. Pozostali rodzice zrobili to przed nowym rokiem szkolnym. „Nie myliłem się, podejrzewałem, że tak będzie. Teraz mamy w gminie kłopot, bo jest szkoła, są nauczyciele, ale nie ma dzieci” - powiedział Robert Bagiński.
W budynku w Karolinie, siedmioro dzieci uczęszcza jedynie do przedszkola. „Poprzednia dyrektor zapewniała, że dzieci w przedszkolu będzie dużo więcej, ale to się nie sprawdziło” - dodaje wójt. Utrzymanie szkoły i nauczycieli będzie kosztowało gminę ponad milion zł. Gmina wykonała w wakacje drobne remonty licząc, że dzieci będą uczyły się w Karolinie.
Wójt Bagiński uważa, że ktoś za to powinien odpowiedzieć, bo strata 1 mln zł dla gminy to bardzo duże pieniądze. Wójt nie wyklucza złożenia zawiadomienia do prokuratury.
JB
Napisz komentarz
Komentarze