Detektyw Ireneusz Żukowski nie nosi płaszcza i kapelusza, nie chodzi też pod osłoną nocy w kapturze po mieście. Taki wizerunek detektywa odszedł do lamusa. Dzisiejsze metody śledcze są bardziej nowoczesne.
Suwalskie Centrum Bezpieczeństwa to firma detektywistyczna, jedyna na suwalskim rynku. Żukowski pracował wcześniej w Policji oraz w Szpitalu Wojewódzkim jako kierownik działu technicznego.
„Pracowałem w Policji i zwróciłem uwagę na to, że brakuje w Suwałkach takiej instytucji jak detektyw. Więc zapełniłem tą lukę. Na początku nie było różowo. Klienci z czasem przekonywali się do naszej firmy i naszych usług” - mówi Żukowski.
Tradycyjnie najpopularniejsza sprawa dla detektywa to zdrada małżeńska. Tutaj dowody zbiera się najłatwiej. „Jeszcze nie zdarzyło się, żebym nie zebrał dowodów na zdradę. Jak już klient, klientka wie, że jest coś na rzeczy, to my te dowody znajdziemy” - mówi Żukowski.
Suwalski detektyw informuje, że ostatnio w Suwałkach nasilił się wywiad gospodarczy. Firmy nawzajem się podsłuchują z różnych pobudek. „Zakładają sobie podsłuchy w biurach. Ten typ szpiegostwa mocno się rozpowszechnił” - dodaje śledczy.
Jak się okazuje, żeby skutecznie kogoś podsłuchiwać, nie trzeba podkładać tzw. pluskwy. Na rynku można kupić profesjonalne mikrofony laserowe, dzięki którym z odległości kilkudziesięciu czy 100, 200 metrów można podsłuchać każdego. To jednak drogie urządzenia, których ceny zaczynają się od 40 tys. zł wzwyż.
Suwalskie Centrum Bezpieczeństwa zajmuje się także wykrywaniem podsłuchów w pomieszczeniach, gdzie mieszkamy lub pracujemy. Centrum monitoruje także pojazdy i w razie potrzeby określa ich lokalizację.
Detektyw Żukowski często zajmuje się też poszukiwaniem dzieci, które uciekają z domu i wdają się w złe towarzystwo. Rodzice coraz częściej zgłaszają się o pomoc, bo sami nie radzą sobie z dorastającą młodzieżą. „Wykorzystujemy różne formy śledcze. Dzisiaj pomagają nam najnowsze urządzenia techniczne. Czasem wystarczy kilka godzin, żeby znaleźć rodzicom dziecko” - mówi Żukowski.
Praca detektywa nie jest jednak usłana różami. Klienci zwykle są zadowoleni z usług Suwalskiego Centrum Bezpieczeństwa. Jednak np. byli mężowie czy żony klientów mają po rozwodach pretensje do detektywa, a nie do siebie samych.
„Jedna osoba wręcz mi groziła po sprawie, inna jeździła i śledziła mnie, chcąc w ten sposób wzbudzić zagrożenie” - opowiada Żukowski.
Detektyw mimo to lubi swoją pracę i póki będzie mu sprawiała przyjemność, nie zamieni jej na inną.
JB
Napisz komentarz
Komentarze